Dzisiejszy dzień minął mi pod hasłem OGÓRKI. Kiszone, konserwowe, małosolne i płaty. Po prostu padam z nóg. Wczoraj wieczorem postanowiłam się jednak zrelaksować. Uszyłam króliczkę imieniem Zosia. Oczywiście według kursu Moniki Jest łatwy i przejrzysty za który oczywiście dziękuję.Moja Zosia jest mała: stojąc ma 18cm, na siedząco 10cm. Następna będzie większa. Tkaninki oczywiście z odzysku. Przy następnej muszę dopracować sukienkę. Ta wyszła troszkę workowata, ale i tak jestem zadowolona z efektu. Nie spodziewałam się, że uszycie królisi da mi taką frajdę... i.... tak mnie zrelaksuje. Choć namęczyłam się przy wypychaniu tych wąziutkich łapek. Efekt oceńcie same:
Oczywiście wszędzie musiała zajrzeć. ta mała ciekawska hi hi hi
w największy słój będą na małosolne-moje ulubione ;-))
Dziękuje Kochane za odwiedzanie i zostawianie komentarzy. To mnie bardzo motywuje i daje radość.
;-))
3 komentarze:
Śliczny króliczek :) I jaki głodny, że nawet na kiszone ogórki ma chrapkę :)
Uroczo wyszła Ci ta Zosia,najwazniejsze ze podobna do króliczka.Pozdrawiam....
jaka słodka!!!
a ogórki apetycznie wyglądają !
ależ się umordowałaś!
za to zimą....
jade do ciebie zimować !!!
Prześlij komentarz