Post bez tytułu. Bo w głowie jego brak. Za to dużo myśli jak napisać go.
W ostatnich miesiącach wpisów bardzo mało, rzadko się pojawiają i przeważają w nich zdjęcia. Nigdy jakaś rozgadana nie bywałam. Obiecywać częstszych wpisów nie mogę, obiecać aktywności blogowej też nie mogę. Przepraszać za to też nie mogę. Oj dużo nie mogę hehee. Wynika to jednak ze stanu w jakim chwilowo się znajduję. Choć bywa on błogosławiony (w ciąży NIE jestem) , to również bywa przekleństwem. Mój blogowy świat jest rękodzielniczy. Myślałam nawet o założeniu jeszcze jednego. Jednak TO miejsce jest moje, bo tutaj moje korzenie są.
Ostatnie miesiące są dla mnie trudne. Chorować zaczęłam już dawno, jednak to w kwietniu tego roku nastąpiło pewne apogeum mojego osłabienia... Spotykam się jednak często z pewnym wyalienowaniem mojej osoby. Z racji takiej że nie mam zamiaru ukrywać że choruję - jestem inaczej postrzegana. Nie zarażam. Nie zabijam. Nie złapie nikt ode mnie żadnego wirusa, ani też w żaden inny sposób moja choroba na nikogo nie przejdzie. Ja po prostu
MAM TERAPEUTĘ !! Wiele różnych rzeczy i sytuacji w moim życiu sprawiło że popadłam w stan z jakiego trudno mi było wyjść. Na domiar, nie każdy na początku mojej choroby, z moich bliskich zaakceptował to co się ze mną działo. Cóż... dzisiaj wiem, że ludzi wartych NAS poznajemy właśnie w takich sytuacjach. Kto jest obok nas gdy leżymy? Kto pomaga nam wstać tuż po upadku? Tylko TAKIE Osoby są godne i warte naszej Miłości i Naszego Zaangażowania.
Zdecydowałam się na udział w akcji
Mam Terapeutę. Skoro publicznie na forum kapitalnej strony
Zdrowa Głowa.pl powiedziałam że MAM TERAPEUTĘ , notabene piszę tam o moim blogu i umieszczam link tutaj, to uważam że i TUTAJ powiem że
MAM TERAPEUTĘ
Powyżej link do mojego posta, gdyż nie chcę pisać tego jeszcze raz.
Dlaczego piszę o tym ?? Dla większej świadomości społeczeństwa. Nie wstydzę się tego. Chciałabym byście i Wy (w co wierzę że jest) nie stygmatyzowali osób jakie mają depresję, czy też różnego typu zaburzenia i stany lękowe... My nie zarażamy, nie jesteśmy groźni. Wręcz przeciwnie! To TY możesz nas zarazić uśmiechem, optymizmem, chęcią życia, wolą walki i nadzieją, że wszystko się ułoży jeśli w to sami uwierzymy.
Cały czas mam Terapeutę. Czasem walczę mniej lub bardziej. Odnajdując optymizm jaki zawsze miałam w sobie radość życia jaka we mnie jest, tylko czasem się chowa przede mną. Moje art journal też są swoistą terapia pozwalającą mi na "wywalenie" emocji. Zresztą całe rękodzieło, możliwość tworzenia jest terapią. Czasem jednak gubię siłę , motywację. Tworzę cały czas. Mniej lub więcej. Jednak nie zawsze mam siły zrobić zdjęcia, obrobić je. Usiąść do komputera i napisać post. Jednak to że tutaj milczę nie znaczy że nie zaglądam na Wasze blogi. Jestem z nimi na bieżąco.
Dzisiaj wiem że nie muszę pasować do każdej "miseczki". Ponieważ mam własną. Są w niej osoby jakie kocham. Za to że mnie nie opuściły i zaakceptowały. Wbrew jakimkolwiek pozorom jestem dzisiaj dużo silniejsza! Dlatego też o tym piszę. Piszę nie tylko dla siebie. W mojej Miseczce jest też mój blog i WY.
DZIĘKUJĘ ŻE JESTEŚCIE!
Jak domyślać się można, mam wielkie zaległości. Poniżej stroik na grób mojego Taty jaki położyłam 1 listopada.
Przy okazji stroika powstał tez mały bukiecik do domu.
Dostrzegam też zaangażowanie moich mieszkańców Miseczki i dla jednej z takich osób powstały dwa ocieplacze na kubek.
Do tej Kochanej duszy poleciał też Aniołek jaki ma wspierać Nią.
Staram się wyłapywać dobre chwile, sekundy warte mojego życia. Bardzo powoli i bez jakiegokolwiek ciśnienia rośnie mój szydełkowy sweterek. Staram się też zadbać o ciało i popijam pyszne koktajle typu smoothie.
Dotrwaliście do końca? Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę!
Życzę uśmiechu i wyrozumiałości dla Was.
Bo nawet codzienność można urozmaicić blaskiem świec.
P.S. to jest mój 400 post
;-))